W tym dziale prześwietlamy dla Was warte polecenia powieści kryminalne.
W „Złotej łyżce” znajdziecie wszystko to, co tygryski lubią najbardziej: smakowitą zagadkę kryminalną, równie apetyczne słodkości, których pieczeniem zajmują się bohaterowie (co jest niezwykle sugestywnie opisane, więc lepiej nie zasiadać do lektury na głodniaka), a do tego obserwowane od kuchni, pełne (branego śmiertelnie poważnie) współzawodnictwa telewizyjne show. Krótko mówiąc, Jessa Maxwell napisała oryginalną powieść z gatunku cosy crime, której nie odłożycie, dopóki nie zmieciecie wszystkich jej okruszków z tego literackiego talerza.
„Sześć powodów, by umrzeć” to nowa powieść Marty Zaborowskiej, w której autorka skręca nieco z kryminalnej ścieżki w tę oznakowaną jako „domestic noir”. Dostajemy więc skomplikowaną zagadkę zniknięcia kobiety uwikłanej w złożone i dość tajemnicze związki rodzinno-uczuciowe. I absolutnie nikt tu nie jest tym, za kogo go początkowo bierzemy!
„Fałszywe intencje” to druga (po „Zgubnym wpływie”) część perypetii policyjnej negocjatorki z Nowego Jorku Abby Mullen. Oto do budynku liceum wpada grupa uzbrojonych fanatyków i bierze zakładników. Abby wkracza do akcji. Jednak jej zadanie jest trudniejsze, niż mogłaby przypuszczać – wśród porwanych znajduje się jej nastoletnia córka Samantha.
„Mężczyzna bez twarzy” to historia brawurowej pogoni za seryjnym mordercą. Nietypowa, bo nagonkę prowadzi tu sama...(niedoszła) ofiara. Evelyn Black toczy zacięty bój o prawdę, sprawiedliwość i zadośćuczynienie krzywdom, których doznała jako dwunastolatka. Była świadkiem morderstwa swoich rodziców i młodszej siostry. Dziś już jako dorosła kobieta chce dopaść tytułowego mężczyznę bez twarzy, który mimo upływu lat pozostaje bezkarny. Oto pełna emocji i paradoksów powieść o intrygującej konstrukcji. Nie odłożycie jej, dopóki nie skończycie lektury.
Od wydania „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”, czyli pierwszego tomu kultowej serii „Millennium” Stiega Larssona minęły już niemal dwie dekady. Twórca przygód Mikaela Blomkvista i Lisbeth Salander nie zdążył się nacieszyć sławą, ponieważ zmarł jeszcze przed wydaniem trylogii (część druga i trzecia to „Dziewczyna, która igrała z ogniem” i „Zamek z piasku, który runął”). Czytelnicy na całym świecie tak pokochali ten cykl (a zwłaszcza dwoje protagonistów), że spadkobiercy praw do powieści zdecydowali się zlecić kontynuację tej kryminalnej sagi innym autorom. W ręce polskiego czytelnika właśnie trafiła siódma odsłona szwedzkiego bestsellera, po raz pierwszy napisana piórem Karin Smirnoff.
Powiedzmy sobie to na wstępie – seria kryminałów autorstwa Roberta Galbraitha (czyli J.K. Rowling) o przygodach pary detektywów: Cormorana Strike'a i Robin Ellacott to moim zdaniem najlepszy cykl literatury gatunku, jaki możemy obecnie znaleźć na księgarskich półkach. I jego siódmy tom tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Zazdroszczę tym, na których jeszcze czeka ta czytelnicza przygoda!
Przemysław Piotrowski wraca z drugą odsłoną przygód Luty Karabiny. Oto żołnierka wojsk specjalnych przygotowuje się do ostatecznego starcia ze sprawcami nieszczęścia, które spadło na jej rodzinę w pierwszej części serii, czyli w „Prawie matki”. Wprawdzie czytelnicy powieści Piotrowskiego są już przyzwyczajeni do tego, że autor lubi rzucać potężne kłody pod nogi swoim bohaterom, jednak to, co spotyka Lutę w „Nic do stracenia”, to najniższy krąg piekielnego upodlenia i rozpaczy.
„Dystopią” Vincent V. Severski – były oficer polskiego wywiadu, ale i mistrz powieści szpiegowskiej – zamyka tak w zasadzie dwa swoje fabularne cykle: „Zamęt” i „Nielegalnych” (choć na szczęście nie odżegnuje się od ponownego wykorzystania ulubionych przez czytelników postaci w kolejnych książkach). I cóż to jest za zamknięcie! Gwarantuję, że nie odłożycie tego kilkusetstronicowego tomu, dopóki nie dotrzecie do końca.
Niemal cztery lata Robert Małecki kazał nam czekać na kontynuację przez wielu ulubionej kryminalnej serii swego autorstwa, tej z komisarzem Bernardem Grossem w roli głównej. To całkiem długo, zwłaszcza w polskim świecie wydawniczym, gdzie już większość pisarzy gatunku przyzwyczaiła czytelników do dwóch rocznie pojawiających się tytułów. Małecki oczywiście w międzyczasie opublikował kilka innych świetnych powieści. Rozpoczął też nowy cykl (traktujący o parze policjantów z wydziału Archiwum X) pod nową banderą Wydawnictwa Literackiego. Zatem trochę to wszystko potrwało. Ale wiecie co? Warto było czekać!
„Wtem denat” to druga część serii o perypetiach zwariowanej ekipy wydawnictwa JaMas. Poznaliśmy ją już w pierwszym tomie pod tytułem „Nagle trup”. Tak wtedy, jak i tym razem autorka zrzuca na bohaterów problemy pokroju niemalże egipskich plag. Otóż teraz oficyna pasiona profitami ze sprzedaży bestsellerowych książek kulinarnych siostry Apostazji może stracić i kurę, i znoszone przez nią złote jaja. A przez to rychło zbankrutować. Co dalej z bohaterami tej wydawniczej kabały?