„Aurora w mroku” otwiera kryminalny cykl włoskiej pisarki Barbary Baraldi. Autorka ma na koncie liczne powieści, których akcję osadza w swoich rodzimych Włoszech. Tytułowa Aurora Scalviati jest profilerką, której bogata wiedza, doświadczenie, a nade wszystko rozbudowana intuicja pomagają wykrywać i aresztować sprawców okrutnych zabójstw popełnianych w sennym regionie Emilii-Romanii.
Bardziej na południe kraju protagonistka trafia z Turynu, skąd relegowali ją przełożeni. I tu poznajemy co nieco z jej przeszłości. Aurora przeszła załamanie nerwowe po nieudanej obławie, w której uczestniczyła. Na terenie dawnej rzeźni policja zaczaiła się na stręczycieli seksualnych wykorzystujących młode kobiety. Operacja poszła nie po myśli głównej bohaterki – sprawy wzięły (dosłownie!) w łeb. Zginął partner Aurory, a ona sama wylądowała na stole operacyjnym z fragmentem pocisku w głowie.
Po długim leczeniu i terapii psychiatrycznej bohaterka wraca do zawodu, mimo szykan i uszczypliwości kierowanych w jej stronę. Wbrew zakończonemu dochodzeniu dyscyplinarnemu i oczyszczeniu z podejrzeń, koledzy wciąż obarczają dwudziestodziewięciolatkę winą za śmierć partnera. Przeniesienie do małej i spokojnej (fikcyjnej zresztą) Sparvary ma być okazją do rekonwalescencji i płynnego wdrożenia się w policyjne obowiązki.
Tyle że sama Aurora ani myśli odpoczywać. Wrodzona nadgorliwość, zapał i niespokojna natura pchają główną bohaterkę w kłopoty. Nim na dobre zagości w miasteczku, trafia na miejsce zbrodni i kolejną sprawę do rozwiązania. Na terenie posiadłości rodziny Gualtierich przy krętej drodze do Sparvary doszło do makabrycznego morderstwa. Zginęła Rosella – żona i matka, a jej mąż Carlo i ich córeczka Aprile przepadli bez śladu. Aurora brawurowo wkrada się do willi otoczonej kordonem lokalnej policji, bada miejsce tragedii i wymusza złożenie raportu przez onieśmielonych jej dezynwolturą funkcjonariuszy.
Scalviati pali się do działania, co z miejsca torpeduje inspektor Piovani, nowy przełożony Aurory. Ten ma swoje metody śledcze, harmonogram i hipotezy, i nie w smak mu ferment, który chce wprowadzić nowicjuszka z wielkiego miasta. Zrazu próbuje okiełznać butę i bezkompromisowość nowej podwładnej, ale szybko dochodzi do wniosku, że to daremny trud. Wchodzi w konszachty z prokuratorem Torresem i knuje, by odsunąć krnąbrną policjantkę od sprawy zabójstwa w domu Gualtierich.
Ale Scalviati nie daje sobie w kaszę dmuchać i gdy wyrzucają ją przez drzwi, wchodzi oknem. Rytualny charakter morderstwa każe Aurorze podejrzewać udział seryjnego mordercy. Głośno dzieli się swoimi obawami z resztą śledczych pracujących przy dochodzeniu, ale nikt jej nie bierze na poważnie. Gdy w okolicy odkryte zostaną kolejne mocno okaleczone ciała, Aurora i jej profilerskie umiejętności pchną poszukiwania mordercy na nowe, niezbadane tory.
„Aurora w mroku” to mocna, krwiście zarysowana historia pogoni za bezwzględnym mordercą, który wciąga śledczych w psychologiczną zasadzkę. Stawić czoła może mu tylko rywalka niesztampowa, mająca w poważaniu standardy, konwenanse i utarte schematy. Uważna i dociekliwa obserwatorka, która z wprost dziecięcym zaciekawieniem drąży temat. Aż do skutku. I dokładnie taką postać przedstawia czytelnikom Barbara Baraldi. Jednocześnie Aurora wcale nie nosi peleryny superbohaterki – to kobieta z krwi i kości, z szeroką paletą wad i życiowych traum.
Ujmuje sposób, w jaki bohaterka pracuje nad nimi i próbuje je zaleczyć. Autorka próbuje pokazać czytelnikom, że nie jest grzechem upadać – sztuką jest się podnosić. W tym kontekście bagaż problemów taszczony przez protagonistkę w istocie nie jest obciążeniem, a dodaje jej wiarygodności i morale. Baraldi zdaje się pytać: kto lepiej zrozumie motywy działania głęboko zaburzonego sprawcy i przewidzi jego następne kroki od kogoś życiowo poranionego, lecz nierejterującego przed własnym lękiem, strachem i halucynacjami?
Złożonej intrydze kryminalnej smaczku dodaje tło społeczno-historyczne tego rejonu Włoch. Bieżące wydarzenia przeplatane są czternastowiecznymi retrospekcjami. Na próżno jednak szukać tam lazurowego nieba i wakacyjnych klimatów. Nad Italią zalegały wtedy gęste, inkwizycyjne miazmaty – a to dodatkowa atrakcja dla fanów mrocznych, naturalistycznych akcentów w literaturze gatunkowej.
Bo „Aurora w mroku” to nie żadne tam dolce vita, a pełnokrwisty (dosłownie!), przejmujący kryminał z bohaterką, której chce się kibicować od pierwszej chwili.
Barbara Baraldi
„Aurora w mroku”
przeł. Zofia Anuszkiewicz
Wydawnictwo Letra
Warszawa, 2024
432 s.