W tym dziale prześwietlamy dla Was warte polecenia powieści kryminalne.
Jeżeli ktoś jeszcze nie dowierzał po premierze znakomitego „Czerwonego jeziora” – bo to przecież debiut, więc trudno wyciągać dalej idące wnioski – że oto na polskim rynku powieści gatunkowej pojawiła się pisarka wybitnie uzdolniona, to po przeczytaniu „Dzikich psów” z pewnością wszelkie wątpliwości taki niedowiarek wyrzuci w kąt. Julia Łapińska – bo o niej mowa – wie, o czym chce pisać, jak to zrobić i doskonale swój literacki plan realizuje. Zapraszam na czytelniczą ucztę.
Uwaga! Uwaga! Atención! Atención! Jeżeli jeszcze nie znacie osadzonych w Barcelonie kryminałów, których autorką jest Alicia Giménez-Bartlett, to czas najwyższy zrobić sobie samej/samemu tę przyjemność i po nie sięgnąć! Seria przygód inspektor Petry Delicado i jej przybocznego Fermina Garzona to po prostu wspaniałe, mądre powieści, znakomita literatura, mroczne zagadki, okraszone ciętymi, dowcipnymi dialogami pary głównych bohaterów. Czegóż chcieć więcej?
Bernard Minier, francuski mistrz kryminału, powraca z nową powieściową serią. „Lucia” to sporo nowości dla fanów książek Miniera. Przede wszystkim mamy tu kobietę jako główną bohaterkę. Poza tym akcja osadzona jest w Hiszpanii. Znajdziemy w powieści też elementy niezmienne dla kryminałów twórcy postaci Martina Servaza: wciągającą, pełną zwrotów fabularnych akcję, doskonały research, mroczną zagadkę i to nieuchwytne „coś”, co sprawia, że tej historii się nie czyta, ją się połyka. Z dużą satysfakcją.
W swojej najnowszej książce pisarski tandem Faliński&Barnaś zabiera czytelników na wyprawę na kraniec globu. I choć „Obcy horyzont” jest powieścią szpiegowsko-historyczną, to również w pewnym stopniu podróżniczą. Znajdziemy tu mnóstwo egzotycznych lokalizacji, lazur nieba, słońce, palmy i wszechobecny klimat wakacji. Jednak to tylko zasłona dymna. Na pierwszym planie rozgrywa się szpiegowski pojedynek, którego stawką może być wejście Polski do struktur euroatlantyckich. Zerwaniu zimnowojennych okowów próbuje zapobiec ciągle groźny, już nie radziecki, a rosyjski, Wielki Brat.
„Zmory przeszłości” to twórcze oblicze Ann Cleeves, jakiego polski czytelnik do tej pory nie miał okazji poznać. W oryginale powieść ta ukazała się równo dwie dekady temu. To książka jednotomowa, co też jest rzadkością, jeśli chodzi o autorkę, która zdobyła serca wielbicieli kryminałów swoimi seriami z Jimmym Perezem, Verą Stanhope czy ostatnio Matthew Vennem w rolach głównych.
„Strach ma twoje oczy” to powieściowy debiut Agnieszki Ewy Rybki. Tym rasowym, thrillerem autorka porywa czytelników na szaloną wyprawę między trzema kontynentami. Tyle że zamiast egzotycznych krajobrazów, orientalnej fauny i flory czy obleganych przez turystów instaspotów bohaterów czeka dramatyczna walka o życie i próba oszukania przeznaczenia.
Ryszard Ćwirlej, opisawszy dokładnie lata 80. XX wieku w serii kryminałów neomilicyjnych, zaczyna uzupełniać lukę czasową ziejącą między powieściowymi cyklami o milicjantach z Poznania, a współczesnymi perypetiami Anety Nowak. Jest więc rok 1990, w kraju następują burzliwe zmiany gospodarcze i ustrojowe. Transformacji ulegają służby mundurowe: milicja staje się policją, a dawni esbecy to od teraz funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa. Dla wszystkich to czas nowych możliwości, ale i nieznanych wcześniej problemów.
„Do cna” to trzecia odsłona przygód prywatnego detektywa Jakuba Sobieskiego. Tym razem Katarzyna Bonda stawia swojego protagonistę twarzą w twarz z ludożercą! Po ulicach Żyrardowa grasuje kanibal. Nie kryje się ze swoimi upodobaniami i domaga atencji ze strony szerszej publiki. W parku miejskim zostają znalezione pachnące rosołem ludzkie kości, a młody mężczyzna po hulaszczej nocy wraca do domu z... wykrojonym kawałkiem pośladka.
W ogóle nie jestem zdziwiona faktem, że powieść Åsy Larsson pod tytułem „Niegodziwość ojców” została wybrana najlepszym szwedzkim kryminałem 2021 roku. Ta niemal siedmiusetstronicowa historia jest z gatunku nieodkładalnych. Wszystko tu jest dopracowane: skomplikowana intryga, wielowarstwowi bohaterowie, język i tłumaczenie (!), poczucie humoru, aktualne tematy społeczne, obrazowo przedstawione miejsce akcji. Mogłabym jeszcze długo wymieniać atuty tej książki – jak się okazuje – niestety ostatniej z serii przygód prokuratorki Rebeki Martinsson.
Zacznijmy od tego, że oryginalny tytuł powieści Annie Ward „The Lying Club” mógłby mieć polski odpowiednik w postaci „Klubu kłamczyń”, bo to kobiety grają tu pierwsze skrzypce i to one są uwikłane w sieć tajemnic oplątującą zamożną społeczność górskiego miasteczka w stanie Kolorado. Zupełnie jak w znakomitym serialu „Wielkie kłamstewka”, który ewidentnie stanowił inspirację do powstania tej książki. Jeśli podobała Wam się produkcja telewizyjna z Reese Witherspoon i Nicole Kidman, to i „Klub kłamców” przypadnie Wam do gustu.