W tym dziale prześwietlamy dla Was warte polecenia powieści kryminalne.
Warszawa. Trwa polowanie na Kruka – rosyjskiego agenta, który od wielu lat dostarcza informacje wrogowi. W czworokącie media-służby specjalne-polityka-biznes powstają kolejne intrygi. Do tego dołóżmy hakerów, sporo seksu i wielkie pieniądze. Tomasz Sekielski, znany dziennikarz telewizyjny, a od dwóch lat także literat, wraca z nową powieścią polityczno-sensacyjną.
Marek Krajewski jest jak szwajcarski bank. Czytelnicy mogą być pewni, że każda kolejna powieść, która wychodzi spod jego pióra, będzie solidnie skonstruowaną, zapewniającą godziwą rozrywkę lekturą. Nie inaczej jest z ostatnio wydanym Władcą liczb, choć takim matematycznym abnegatom jak ja – bo właśnie na matematycznym wywodzie jest oparta fabuła najnowszej powieści wrocławskiego mistrza kryminału retro – chwilami powieść może się wydać nużąca.
Pierre Lemaitre był dotąd znany w Polsce szerszemu gronu czytelników z powieści kryminalnych. Jednak autor przygód inspektora Verhoevena opublikował także pozycję znakomitą i poruszającą, leżącą gdzieś na granicy kilku gatunków – Do zobaczenia w zaświatach. Został za nią uhonorowany najbardziej prestiżowym francuskim odznaczeniem literackim – Nagrodą Goncourtów.
Bernard Minier swoją najnowszą powieścią udowadnia, że nie jest mistrzem jednego przeboju. Znakomity Bielszy odcień śmierci, jak i następny Krąg, były utrzymane w podobnej konwencji mrocznego, klimatem przypominającego skandynawski, kryminału. Nie gaś światła to zupełnie inna historia. Przerażająca do szpiku kości.
Choć rzecz tyczy się walki z caratem, Polskich terrorystów czyta się jak współczesne raporty kontrwywiadowcze. Przemycanie dynamitu w majtkach, gorsetach, stanikach, składanie bomb na zapleczu zakładu krawieckiego czy dobrze zorganizowane napady na pociągi – to tylko niektóre z anegdot, którymi Wojciech Lada porywa czytelniczą wyobraźnię. Do sukcesu książki przysłużył się w dużej mierze talent pisarski autora, ale i ułańska fantazja bojowników z przełomu XIX i XX wieku.
Joanne K. Rowling już wydanym pod pseudonimem Robert Galbraith Wołaniem kukułki udowodniła, że jest znakomitą autorką nie tylko powieści o Harrym Potterze, ale i pełnokrwistych kryminałów. Na księgarskich półkach można będzie od jutra znaleźć drugą część przygód nietuzinkowego prywatnego detektywa, Cormorana Strike'a. Tym razem Rowling rzuca na swój literacki ruszt, a i na pożarcie czytelnikom, światek wydawniczy.
Od czasu do czasu spadkobiercy nieżyjących już pisarzy wpadają na takie karkołomne pomysły. Zezwalają wybranym autorom, by kontynuowali przygody bohatera stworzonego przez ich utalentowanego protoplastę. W taki sposób powrócił do akcji Jason Borne czy James Bond. Teraz przyszła pora na Herkulesa Poirot. Czy to zabieg udany? Nie jestem przekonana.
Gaja Grzegorzewska napisała nową powieść, z nowym bohaterem, w nowym wydawnictwie. Betonowy pałac jest mocny. Dosadny, pełnokrwisty, pozbawiony hamulców. Nie każdy jednak tę moc wytrzyma. Podczas lektury nachalnie nasuwały mi się porównania z Wojną polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną Doroty Masłowskiej. W moim odczuciu ta konfrontacja wychodzi na korzyść Grzegorzewskiej.
Zasnute mgłą ulice dziewiętnastowiecznego Londynu, po których co rusz przejeżdża dorożka, w zakamarkach czają się bandyci lub wystają panienki lekkich obyczajów. Agenci Scotland Yardu, którzy jeszcze nie otrząsnęli się po zeszłorocznych atakach nigdy nieschwytanego Kuby Rozpruwacza, a już muszą stawić czoła kolejnemu seryjnemu mordercy. Ten zaś grasuje po tym ogromnym mieście uzbrojony w...nożyczki i poluje na policjantów.
Przyznaję, że sięgając po opasłą cegłę z odciskiem wielkiego palucha na okładce, popełnioną przez Terry`ego Hayesa, obawiałem się, że autora bardzo musiał męczyć talent. Wysmarował w końcu 750-stronicową epopeję. Już po pierwszym rozdziale skarciłem samego siebie za to, że niczym ten Hajnel Maras - bohater Kōmisorza Hanusika Marcina Melona (wciąż ta książka tkwi w mojej głowie), szybciej strzelam niż myślę. Bo lektura Hayesa jest wprost kapitalna i pochłania czytelnika bez reszty.