Zacznijmy od tego, że oryginalny tytuł powieści Annie Ward „The Lying Club” mógłby mieć polski odpowiednik w postaci „Klubu kłamczyń”, bo to kobiety grają tu pierwsze skrzypce i to one są uwikłane w sieć tajemnic oplątującą zamożną społeczność górskiego miasteczka w stanie Kolorado. Zupełnie jak w znakomitym serialu „Wielkie kłamstewka”, który ewidentnie stanowił inspirację do powstania tej książki. Jeśli podobała Wam się produkcja telewizyjna z Reese Witherspoon i Nicole Kidman, to i „Klub kłamców” przypadnie Wam do gustu.
To historia trzech kobiet. Natalie – najmłodsza z nich i najbiedniejsza – w dzień pracuje w biurze w szkole dla dzieci z bogatych rodzin, a wieczorami zażywa coraz to więcej leków uspokajających czy pobudzających – wedle aktualnej potrzeby. Natalie zakochuje się w Nicholasie – dużo od siebie starszym trenerze sportowym także zatrudnionym we wspomnianej szkole i dostaje na jego punkcie istnej obsesji.
Kolejna z kobiet to Brooke – zamożna mamuśka, której córka uczęszcza do tejże placówki edukacyjnej. Brooke ma tyle pieniędzy – jak sama zauważa – że gdyby nawet żyła kilkukrotnie, to nie zdołałaby ich wydać. Spadkobierczyni fortuny zagina parol na każdego mężczyznę, który jej się nawinie (ma na celowniku także Nicholasa), co z oczywistych względów sprawia, że zraża do siebie żeńskie grono lokalnej społeczności.
No i jeszcze jest Asha – agentka nieruchomości troszcząca się o swoje dzieci i zamartwiająca, czy przypadkiem mąż jej nie zdradza. Ona z kolei chciałaby, by trener pomógł jej córce w dostaniu się do dobrego college'u. W ogóle ambicją większości tamtejszych rodziców jest zapewnienie świetlanej przyszłości swoim pociechom. Przy czym zdają się nie zauważać, jak wielką presję – często destrukcyjną – wywierają na dzieci – Annie Ward świetnie opisuje ten problem społeczny tak aktualny w dzisiejszych czasach. A jeśli nastolatkom nie idzie zbyt dobrze nauka, zawsze mogą sobie pomóc osiągnięciami sportowymi. W tych wspiera je trener Nicholas.
Nicholas to taki rodzynek – świetny trener, przystojny mężczyzna lubiany przez wszystkich, zwłaszcza podkochujące się w nim matki uczniów. Ma znakomitą pozycję w tej małej społeczności. Ma też kilka sekretów...
Coś, co mogłoby się wydawać obyczajową opowieścią o amerykańskiej klasie wyższej, tak naprawdę jest trzymającym w napięciu thrillerem. I przekonujemy się o tym już od pierwszych stron, kiedy to w szkole dochodzi do wypadku. Z sali gimnastycznej zostają wyniesione dwa ciała. Co się tak naprawdę stało? Chciałaby to wiedzieć Natalie, która budzi się we własnym samochodzie zaparkowanym pod szkołą i widzi swoje ślady odbite w śniegu zmierzające ku drzwiom wejściowym do placówki. Czy to ona jest winna? Kobieta ma problemy z pamięcią.
Poznajemy historię Natalie, Brooke i Ashy chronologicznie od początku, narracja jest jednak przerywana scenami z późniejszych wydarzeń – przesłuchań Natalie przez policję. Kobieta stara się zdradzić jak najmniej, a jednocześnie samej przypomnieć sobie, jaka jest prawda. Takie ułożenie fabuły jako żywo przypomina to z „Wielkich kłamstewek”.
Podobny jest również wydźwięk opowieści. Tu także jest to tak naprawdę historia kobiecej siły i solidarności. Te wszystkie zbieżności nie są jednak zarzutem. Powieść czyta się znakomicie, a zakończenie jest dość niespodziewane, zadziorne i mogące zapowiadać kontynuację. Po którą chętnie bym sięgnęła.
Można mieć kilka uwag do korekty – nie obyło się bez paru literówek.
„Klub kłamców” to celny obraz uprzywilejowanego, ale przez to też rozwydrzonego społeczeństwa, które nie potrafi często docenić tego, co ma. To również skomplikowana zagadka – naprawdę niełatwo się tu połapać w tym, kto kogo zdradza, okłamuje i jakie chowa przed światem sekrety.
Gdy do akcji wkracza wreszcie policja, można odnieść wrażenie, że działa dość pobieżnie. I gdyby na przykład technicy skrupulatniej badali ślady na miejscu zdarzenia, nie byłoby całej sprawy. Ta część policyjnego śledztwa wypada mało wiarygodnie.
Trzeba też zwrócić uwagę na świetną okładkę powieści projektu Daniela Rusiłowicza!
Dołączcie do „Klubu kłamców”. Dajcie im się wodzić za nos, a z pewnością będziecie zadowolone i zadowoleni z lektury!
Annie Ward
„Klub kłamców”
przeł. Grażyna Woźniak
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa, 2023
416 s.