Okładka Tatusia Magdaleny Adaszewskiej

„Tatuś” to trzecia, finałowa już odsłona powieściowej serii autorstwa Magdaleny Adaszewskiej. Autorka zamyka wątki rozpoczęte w poprzednich powieściach, czyli „Balsamistce” i „Córeczce”. Nadszedł czas na poznanie odpowiedzi na postawione wcześniej pytania i ujawnienie prawdy o trudnej przeszłości protagonistek – dwóch sióstr, które tropią tytułowego tatusia. A właśnie tytuł nabiera nowego znaczenia, gdy się okaże, że owym rodzicielem jest sadystyczny socjopata, bezkarny predator, który latami świetnie się maskował i wymykał organom ścigania. Co przyniesie bohaterkom spotkanie z katem?

Nim autorka wyłoży karty na stół, przenosi czytelników w Bieszczady. W górskim jeziorze zostaje znalezione ciało młodej, atrakcyjnej kobiety ubranej w wyjściową suknię i w szpilkach. Zawiadomiona o odkryciu policja oprócz zwłok zastaje na miejscu... drugą kobietę – jest przemoknięta, zmarznięta i nie ma z nią kontaktu, trafia więc na komendę pod opiekę psychologa. Rusza oficjalne dochodzenie, które ma ustalić okoliczności śmierci i tożsamość jednej kobiety oraz związek ze sprawą tej drugiej.

Sprawa spada na barki mundurowych: Marka Sikory oraz Poli Król – nietypowego duetu złożonego z miejscowego wygi i nowicjuszki zesłanej na prowincję z Warszawy. Dla mężczyzny temat jest banalnie prosty – jego zdaniem kobieta z jeziora najpewniej popełniła samobójstwo, a teraz w rezultacie on nie może w spokoju dopić kawy. Z kolei Król stanowi jego zupełne przeciwieństwo: jest empatyczna, wnikliwa, skrupulatnie analizuje wszelkie możliwe scenariusze, niczego nie wyklucza, nie bagatelizuje. Czytelnik śledzi więc też wzajemne docieranie się policjantów oraz to, jak ich temperamenty wpływają na losy śledztwa.

Lokalna policja i tak jest już na cenzurowanym, bowiem przed topielicą w rejonie przepadły dwie turystki. Przełożeni, włodarze i media zaczynają się niecierpliwić. Stawiają niewygodne pytania, naciskają na jak najszybsze zakończenie dochodzenia. Szum i niechlubna fama, że w Bieszczadach grasuje seryjny morderca, zrujnowałyby opinię regionowi. Żyjący z turystów miejscowy biznes poszedłby z torbami. Nikomu nie jest to na rękę.

Nieoficjalnie wokół tematu węszy stołeczna dziennikarka śledcza Monika Biel. Przyjeżdża w bieszczadzkie ostępy wiedziona anonimowym donosem. Czuje, że trafiła na prawdziwą bombę, która ugruntuje jej środowiskową renomę. Z drugiej strony ma tu także prywatną sprawę do uregulowania. Razem z siostrą niestrudzenie szukają swojego ojca, który prawdopodobnie przebywa w okolicy. Pomyliłby się ten, kto sądzi, że na horyzoncie majaczy ckliwe rodzinne spotkanie po latach. Nic z tych rzeczy. Jeśli chodzi o ojca z piekła rodem, to córki pałają jedynie żądzą zemsty. Chcą zadośćuczynienia za doznane w dzieciństwie krzywdy. I odpowiedzi na zasadnicze pytanie: dlaczego tak okrutnie je potraktował?

W „Tatusiu” Magdalena Adaszewska udowadnia, jak świetnie potrafi panować nad frazą, jak po mistrzowsku trzyma narrację na krótkiej smyczy. Rozdziały są niedługie, akcja dynamiczna, do tego dwie linie czasowe: przeszłość dysfunkcjonalnej rodziny w 1998 roku poznajemy na zmianę z wątkiem współczesnym z 2022 roku. Autorka pieczołowicie zadbała o zwięzłość fabuły, jednak kosztem tła opisywanej historii. Bo choć przenosimy się w Bieszczady, to mam wrażenie, że równie dobrze mogłyby to być Beskidy, Karkonosze czy jakikolwiek inny rejon kraju. Zabrakło mi tu głębszego zanurzenia intrygi w specyfice regionu i życiu jego mieszkańców.

Główny nacisk Adaszewska zdaje się kłaść na meritum opisywanej historii – istotę zła (wymykającego się wszelkim granicom geograficznym) i próbę jego zrozumienia. I to właśnie ono jest w centrum uwagi tej książki – wbrew niewinnie, przewrotnie brzmiącemu tytułowi i takiejże okładce.

Finałowa odsłona serii z balsamistką to w istocie niezwykle okrutna, wprost gargantuiczna wizja piekła na ziemi. To spektrum krzywd i podłości, które tylko człowiek jest w stanie zafundować drugiemu – fizycznych i emocjonalnych katuszy, które odciskają nieodwracalne piętno.

„Tatuś” to też opowieść o samotności ofiar, ich tytanicznym wysiłku o ocalenie resztek człowieczeństwa i codziennych zmaganiach, by dalej żyć. Bo często – jak pokazuje autorka – ofiary przemocy domowej są pozostawione same sobie. I radzą sobie z balastem tego kalibru różnie.

Magdalena Adaszewska napisała doprawdy wstrząsającą historię. W ramy gatunku wsadziła ważną społecznie opowieść.

„Tatuś”

Magdalena Adaszewska

Wydawnictwo Harde

Warszawa, 2023

256 s.