Okładka Pod czerwonym aniołem Alka Rogozińskiego.

Alek Rogoziński zaprasza czytelników na wspólne Święta Bożego Narodzenia. Pod Czerwonym Aniołem to tytułowy podhalański pensjonat, który właśnie otwiera swoje podwoje. Jest gotowy na przyjęcie gości i kusi niezapomnianą atmosferą. Bajkowo udekorowana choinka, ośnieżone tatrzańskie turnie za oknem, suto zastawiony stół i błogie chwile przy rozpalonym kominku. Brzmi świetnie, prawda? Można się jednak domyślić, że Alek Rogoziński tę sielankową atmosferę okrasi tym, co czytelnicy komedii kryminalnych lubią najbardziej, czyli sporą dawką zbrodni i szczyptą czarnego humoru.

Do nienazwanej miejscowości obok Zakopanego zjeżdża jedenaścioro wczasowiczów z całej Polski. Są w różnym wieku i różnej proweniencji. Mamy tu więc wziętego biznesmena, znanego grajka-celebrytę, mecenasa, emerytów a nawet i generała. Łączy ich jedno – są spragnieni wypoczynku u podnóża Giewontu.

Nic jednak z tego! Dobre samopoczucie, zdrowie, a już za parę chwil życie turystów będzie zagrożone. Nie tylko wskutek zapowiadanego ataku zimy: silnych mrozów i śnieżnej zawieruchy. Okazuje się, że Gwiazdka staje się dla niektórych bohaterów dobrą okazją do rozwiązania zatargów z przeszłości. Rozwiązania... definitywnego! Temperatura sporów i poziom wzajemnych pretensji są bardzo wysokie. A na terenie pensjonatu czai się morderca...

Pojawia się pierwsza ofiara, w ślad za nią kolejna. Nim się obejrzymy, trup tu trupem pogania. Są co prawda tropy, poszlaki i drobne wskazówki, lecz konia z rzędem temu, kto zawczasu połapie się w tym kryminalnym kalejdoskopie. Kto, jak i z jakich powodów chciał się pozbyć wczasowiczów podzakopiańskiego pensjonatu? Tego dowiemy się na samym końcu, gdzie mniej domyślni czytelnicy znajdą odpowiedzi na wszystkie pytania.

Rogoziński ochoczo sięga po bieżące wydarzenia społeczno-polityczne w kraju. Bohaterowie obśmiewają wykwity niekompetencji i kompleksy polskiej psychoprawicy: głoszoną przez nią ideę seksu służącego wyłącznie prokreacji, denializm klimatyczny czy istnienie naszego wiecznie nabuzowanego, pokrzykującego (nawet w Święta, proszę państwa!) prezydenta. Autor przepięknie z tego wszystkiego szydzi, czego apogeum odnajdujemy w scenie, w której jedna z bohaterek w trakcie telewizyjnej transmisji wynurzeń ministra edukacji z nadmiaru emocji postanawia opuścić ten dobrozmianowy grajdół mlekiem i miodem płynący.

Autor pod płaszczykiem komedii kryminalnej przemyca też problemy społeczne – wyśmiewa na przykład absurdalnie długie kolejki w służbie zdrowia. Z drugiej strony cóż pozostaje w takiej sytuacji, jeśli nie śmiech i ironia? Znajdziemy też w „Pod Czerwonym...” nawiązania do aktualiów gospodarczych – bohaterowie Rogozińskiego borykają się z wysokimi cenami prądu (toż to nie pomogło zawierzenie zakładu energetycznego świętemu Maksymilianowi Kolbemu?!) i ogólną rujnującą portfele drożyzną. Ot, płać człowieku i płacz. Albo – śmiej się z tego, na zdrowie!

Najnowszą książką Alek Rogoziński udowadnia, że jest wnikliwym obserwatorem otaczającej nas rzeczywistości. Pełno tu spostrzeżeń na temat relacji międzyludzkich, sąsiedzkich, małżeńskich, ale i stereotypy o wybranych grupach zawodowych. Wszystko to podane w lekki i zabawny sposób.

Pod względem konstrukcji fabularnej „Pod Czerwonym Aniołem” przypomina „I nie było już nikogo” Agathy Christie. To taki typowy whodunnit. U Rogozińskiego również krąg podejrzanych jest ściśle ograniczony i zamyka się w obrębie lokatorów feralnego pensjonatu. Do tego mamy jeszcze zasypane śniegiem, odcięte od cywilizacji miejsce akcji.

Zatem kiedy już poczujecie przesyt przytulną atmosferą Bożego Narodzenia, na widok kolejnego talerza z ciastem zrobi Wam się niedobrze, a na dźwięk świątecznego utworu w radiu zatrzęsie Was z nerwów, sięgnijcie po „Pod Czerwonym Aniołem”. Możecie być pewni, że odzyskacie zdrową równowagę.

Alek Rogoziński

„Pod Czerwonym Aniołem”

Skarpa Warszawska

Warszawa, 2022

301 s.