Okładka gry Niepożądani goście

„Niepożądani goście” to detektywistyczna gra planszowa, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia – gry. Ostatnie wieczory spędzaliśmy na kolejnych rundach, pnąc się po szczeblach trudności i próbując rozwiązać za każdym razem nową zagadkę kryminalną, których w sumie (wliczając specjalnie przygotowaną aplikację na telefon), jest tu grubo ponad tysiąc.

Pierwsze skojarzenie przywodzi na myśl klasyczną powieść detektywistyczną autorstwa Agathy Christie opartą na schemacie zamkniętego pokoju. W „Niepożądanych gościach” także mamy zamknięty krąg podejrzanych, wśród których czai się morderca. A gracze, którzy wcielają się w role detektywów, muszą wskazać winnego.

Sprawa dotyczy śmierci pewnego bogacza, Woodruffa Waltona. Tuż przed opuszczeniem tego padołu mężczyzna napisał list (odczytamy go w instrukcji). Wyjaśnia w nim, że skoro możemy się zapoznać z treścią wiadomości, oznacza to, że on nie żyje. A podejrzani, którzy mieli motyw i sposobność, by odebrać Woodruffowi życie, zostali właśnie zaproszeni do jego rezydencji. My zresztą też. A teraz będziemy musieli rozejrzeć się po posiadłości i wskazać sprawców.

Niepożądani goście - detektywistyczna gra planszowa.

Podejrzanych jest sześcioro. Z nimi i ich motywami skłaniającymi do morderczego czynu, musimy zapoznać się ze specjalnych kart tuż przed rozpoczęciem gry. Spotykamy tu więc Stanleya Smithe'a – dawnego znajomego Waltona ze studiów, Mortimera W. Mollowa – siostrzeńca nieżyjącego gospodarza, siostry Berwick – córki wspólnika Woodruffa, Grega Gaffneya – nieudolnego ochroniarza, Claudette Cazelar – medium w kontaktach ze zmarłymi i Angelicę Albinson – niespełnioną aktorkę. Każdy z nich miał powody, by chcieć pozbyć się Woodruffa Waltona, który – jak się okazuje – nie był zbyt sympatyczną postacią. Co nie zmienia faktu, że jego zabójcę należy znaleźć.

Rozkładamy więc plan posiadłości, a każdy gracz (od jednego do ośmiu) dostaje osłonkę mającą chronić jego zapiski przed wścibskim okiem przeciwników, na której także znajdziemy rozkład pomieszczeń i wszystkie potrzebne wskazówki. Bierzemy arkusz śledztwa w dłoń (można, a nawet należy po nim pisać) i wybieramy poziom trudności zabawy (na dobry rozruch proponuję najłatwiejszy, czyli „wprowadzający”). Na końcu instrukcji znajdziemy rozpiskę każdej gry z wyszczególnionymi numerami kart śledztwa, które należy wybrać do danej rozgrywki (w sumie 70 sztuk).

Niepożądani goście - detektywistyczna gra planszowa.

Na tych kartach będziemy odnajdywać wskazówki, mające nas naprowadzić na postać mordercy. Będziemy więc wybierać spośród narzędzi zbrodni, śladów pozostawionych na miejscu zdarzenia, poszczególnych pomieszczeń, w których przebywały przedstawione postacie, motywów każdego z podejrzanych. I drogą eliminacji w końcu dojdziemy do tego, kto jest winny.

System, na którym oparta jest gra, przypomina mi sudoku – łamigłówkę, w której opierając się właśnie na zasadzie eliminacji, trzeba wypełnić rzędy i kolumny kwadratu odpowiednimi cyframi. W „Niepożądanych gościach” też działa eliminacja i dedukcja. Jeśli dojdziemy do tego, których śladów nie znaleziono w gabinecie denata, wyjdzie nam, którego narzędzia użył morderca. Jeżeli wykreślimy stosowne motywy nieprawdopodobne w tej rozgrywce, poznamy tożsamość zabójcy.

Który z graczy zrobi to sprawniej i szybciej, zależy od spostrzegawczości, umiejętności logicznego myślenia, ale też szczęścia – komu przypadną w udziale karty śledztwa z bardziej przydatnymi informacjami, ten będzie miał większe szanse rozwiązać zagadkę jako pierwszy. Tymi informacjami należy się zresztą wymieniać, nie jest to więc tylko walka w pojedynkę i przeciwko wszystkim. Jedno jest pewne – trzeba się nieźle nagłówkować. Ale też zagadki są możliwe do rozwiązania, nie bójcie się, że utkniecie.

Niepożądani goście - detektywistyczna gra planszowa.

Z biegiem gry trochę zapomina się o historii każdego z sześciorga podejrzanych i przyczynach, dla których źle życzył ofierze. Zawodnik bardziej wciąga się w samą logiczną rozgrywkę.

W wersji papierowej czeka na nas 39 śledztw. W aplikacji ponad tysiąc (wystarczy ją ściągnąć na telefon, znajdziemy w niej takie same jak w instrukcji rozpiski kart śledztw do użycia w nowych rozdaniach). Nie jest więc to gra, w którą zagracie raz czy dwa i będziecie musieli ją odłożyć na bok, bo poznacie już rozwiązanie. Tu zabawa trwa praktycznie w nieskończoność.

Pod względem graficznym i jakości elementów gry to solidne i estetyczne wydanie. Karty i drobne elementy są z grubego kartonu, osłonki z lakierowanego kartonika. Karty śledztw zaś (te, po których piszecie), nawet gdy się skończą (choć jest ich naprawdę sporo), można dodatkowe wydrukować ze strony internetowej Naszej Księgarni – gier.

Na początku, zanim jeszcze nie zapamiętaliśmy poszczególnych etapów gry i musieliśmy wciąż zerkać w instrukcję, pewnym utrudnieniem był fakt, że ta instrukcja powinna leżeć na stole i prezentować zawartą na tylnej okładce planszę z posiadłością Woodruffa. W zamian więc położyliśmy tam wolne karty śledztw, na których jest podobny rysunek, a instrukcję przekładaliśmy do woli z rąk do rąk.

Niepożądani goście - detektywistyczna gra planszowa.

Dość czasochłonne jest też wynajdywanie odpowiednich kart śledztwa przed każdą nową rozgrywką (jest ich w sumie 243, a trzeba wyciągnąć 70, za każdym razem inny zestaw). Na szczęście w pudełku są odpowiednie przegródki, w których rozłożono karty z podziałem numerycznym.

Trzeba pamiętać, że wersja gry dla dwóch osób nieznacznie różni się od tej dla większej liczby graczy, ale to wszystko jest dokładnie opisane w instrukcji.

Nam gra bardzo przypadła do gustu i myślę, że podobne odczucia będzie miał każdy fan powieści detektywistycznych. Bo w „Niepożądanych gościach” czytelnik nie musi śledzić poczynań detektywa, tylko sam się nim staje. W miarę nabierania wprawy można podwyższać sobie poziom trudności, nie ma więc mowy o rutynie czy nudzie.

W „Niepożądanych gości” będziecie mogli zagrać całą rodziną (producent zapewnia, że nadaje się ona dla ludzi w przedziale wiekowym 12-112) na przykład w długie świąteczne dni. Albo z grupą przyjaciół podczas Sylwestra z planszówkami. My z pewnością wrócimy do posiadłości Woodruffa Waltona i jeszcze nie raz zabawimy się w detektywów.

Rozgrywka trwa do godziny, ale zapewniam, że na jednej się nie skończy... Okrzyki żądających rewanżu niosą się po każdej rundzie.

Fotorelację z gry znajdziecie TU.