Niezwykłe są kryminały Yrsy Sigurðardóttir. Choć na ich końcu znajdziemy zawsze logiczne wyjaśnienie zagadki, to nim tam dotrzemy, Autorka otacza nas mgłą magicznej atmosfery, która występuje chyba tylko na tej szerokości geograficznej - w krainie wulkanów, gejzerów i padającego poziomo deszczu.
Czytam powieści Yrsy nie po kolei, tak jak wpadają mi w ręce. Dopiero teraz więc sięgnęłam po Trzeci znak, który jest pierwszym tomem o przygodach prawniczki, Thory Gudmundsdóttir. Thora ma trzydzieści sześć lat, dwójkę dzieci, rozwód za sobą i własną kancelarie adwokacką. Ma też zdrowe podejście do życia. Nie dla niej eleganckie stroje, podboje miłosne i zabawy do rana. Za to kiedy trzeba, potrafi błyskotliwie poprowadzić śledztwo kryminalne, stanąć po stronie pokrzywdzonych i...zakochać się w obcokrajowcu.
Na uniwersytecie w Reykjaviku zostają znalezione zwłoki niemieckiego studenta historii, Haralda Guntlieba. Ciało jest zbezczeszczone, wycięto na nim dziwny znak, ofierze wydłubano oczy. Policja zatrzymuje młodocianego dealera narkotyków, podejrzewając go o dokonanie zbrodni. Zamożni rodzice Haralda są jednak przekonani, że winnych należy szukać gdzie indziej i wynajmują Thorę, by przeprowadziła prywatne dochodzenie.
W poszukiwaniach Thorze towarzyszy przyjaciel rodziny Guntliebów. Matthew jest eleganckim Niemcem, który początkowo irytuje Thorę drobnymi uszczypliwościami. Wzajemne przekomarzania prywatnych detektywów prowadzą tam, gdzie tylko mogą prowadzić – ku romantycznym uniesieniom. To nie koniec jednak prywatnych perypetii prawniczki. Jej szesnastoletni syn Gylfi także zamiesza w życiu rodziny.
Tymczasem śledztwo z każdym krokiem prowadzi Thorę i Matthew w świat magii, czarownic palonych na stosie, tajemniczych znaków i obrządków, których w Islandii pełno jest na każdym rogu. Co wspólnego ze śmiercią Haralda ma stara księga czarów napisana na wyspie przed wiekami? Czy studenta zabił któryś z przyjaciół, z którymi założył tajemnicze stowarzyszenie zajmujące się historią tortur i egzekucji? Thora i Matthew, a razem z nimi czytelnik nieźle się natrudzą, zanim znajdą rozwiązanie tej zagadki.
Yrsa doskonale oddaje klimat wyjątkowego kawałka świata, w którym przyszło jej żyć i tworzyć. Aż się czasem człowiekowi robi zimno podczas lektury, mimo że za oknem pełnia lata. Autorka świetnie też opisuje relacje międzyludzkie – tandem Thory i Matthew jest naprawdę fenomenalny. I choć jak dla mnie za dużo tu czarów, czarownic i historii z piekła rodem, intryga jest zmyślnie skonstruowana, a zakończenie zaskakujące.
Pozostaje mi teraz rozpocząć polowania na następną część przygód sympatycznej prawniczki. Już nie mogę się doczekać tego literackiego spotkania! A może by tak na wakacje na Islandię...?
Yrsa Sigurðardóttir
Trzeci znak
przeł. Jacek Godek
Muza
Warszawa, 2006
382 s.