„Ślad” to mroczny kryminał z rozbudowaną warstwą psychologiczną. Jego autor, Przemysław Żarski, osadza Sosnowiec – gdzie toczy się akcja książki – na mapie polskich powieści kryminalnych. Do tej pory trupy mieszkańcom Zagłębia podrzucał w swoim cyklu powieści retro profesor Zbigniew Białas. Teraz czas na współczesną powieść gatunkową z tym rejonem w tle.
W kamienicy w Starym Sosnowcu zostaje znaleziona kaseta VHS. Taśma staje się kluczowym dla fabuły artefaktem. Zapisano na niej scenę podcinania gardła młodej kobiety. Nie wiadomo, kiedy ani gdzie wykonano nagranie. Prócz kasety w mieszkaniu nic nie znaleziono. Brak jest jakichkolwiek śladów. Z tak nikłym materiałem Robert Kreft, komisarz miejscowej policji, rozpoczyna śledztwo.
W drugim wątku przenosimy się do 1993 roku. W mieście ginie bez wieści licealistka. Ostatni raz była widziana, gdy nocą wracała ze studniówki. Jej matka alarmuje policję. Ruszają poszukiwania. Śledczy przesłuchują kolegów zaginionej. Sprawa jednak szybko utyka w martwym punkcie.
Jedną z ciekawostek przedstawionych w powieści jest ta dotycząca działalności biura nieruchomości. Prowadzący je agenci znajdują interesujący sposób na zwiększenie obrotów swojego biznesu. Nie do końca legalny, a zdecydowanie nieuczciwy wobec właścicieli mieszkań.
Oprócz Sosnowca, w „Śladzie” wędrujemy do sąsiednich Katowic, Dąbrowy Górniczej czy Mysłowic. W tych ostatnich prężnie działa samochodowa giełda, na którą fatygują się policjanci, by zasięgnąć języka w sprawie wspomnianej taśmy. Żarski w tej scenie doskonale odtwarza klimat lat 90. Sugestywnie przedstawia strukturę handlu okresu transformacji ustrojowej, gdy nie istniały galerie handlowe czy hipermarkety, a za namową polityków obywatele brali sprawy w swoje ręce, kupcząc mydłem i powidłem: na sławetnych szczękach, łóżkach polowych czy w prowizorycznych budach.
Współczesne śledztwo nabiera rozpędu, a kwerendy archiwalnych spraw przynoszą wreszcie efekty. Pojawiają się kolejne informacje oraz świadkowie, ale również przybywa ofiar. Kreft, sekundujący mu Błażej Uryga wraz z resztą zespołu doprowadzają do przełomu w dochodzeniu. Od tej pory depczą mordercy po piętach.
Fani psychologicznego ujęcia w kryminale będą zadowoleni, bowiem autor poświęca dużo uwagi warstwie obyczajowej. Wątki życiowych rozterek tak policjantów, jak i pozostałych bohaterów, ich partnerek, żon czy kochanek przeplatają się z intrygą kryminalną. Niemal każda z postaci „Śladu” tkwi w toksycznej relacji i chciałaby to zmienić.
Autor momentami nie stroni od patosu, gdy jego bohaterowie prawią o „nie zawsze prostych, zero-jedynkowych wyborach” czy “braku gotowych recept na szczęście”. Czasem też postępowanie postaci wydaje się nielogiczne właśnie pod względem psychologicznym. Na przykład tuż po tym, gdy bohaterka dowiaduje się, że jej koleżanka zaginęła, zamiast się przejąć, dowcipkuje (s.224).
Wartą odnotowania jest próba zerwania ze stereotypowym wizerunkiem policjanta w kryminałach. Komisarz Żarskiego nie zalewa się w trupa, nie rzuca mięsem, panuje nad emocjami. W wolnych chwilach zaś Kreft słucha dobrej muzyki i rysuje komiksy.
Dramatyczne zakończenie zwiastuje kontynuację przygód Krefta i Urygi. A o planach na kolejne tomy serii możecie przeczytać w wywiadzie, którego autor udzielił Kawiarence Kryminalnej. Link dostępny jest TUTAJ.
Przemysław Żarski
„Ślad”
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
512 s.