Siódmy z kolei tom cyklu powieści o komisarzu Van Veeterenie jest nietypowy. Sam tytułowy bohater wcale nie jest tym głównym, a w zagadkę kryminalną wplątany zostaje raczej w charakterze ofiary niż śledczego. Nesser pokazał w Karambolu, że jest mistrzem w konstruowaniu misternej fabuły. Jeden wypadek powoduje tu efekt śmiertelnego domina, które jest w stanie zatrzymać tylko policyjna ekipa z Maardam. Oczywiście przy wsparciu Van Veeterena.
Nastoletni chłopak wraca nocą poboczem drogi od swojej dziewczyny. Jest ciemno, ślisko i leje deszcz. W tym samym czasie pijany mężczyzna siada za kierownicą po spotkaniu w barze z kolegami. Mężczyzna potrąca chłopaka, zabijając go na miejscu. Sprawca ucieka z miejsca wypadku. Mija kilka dni, sprawa rozchodzi się po kościach. Policja nie puka do jego drzwi, nie zostaje rozpoznany. Gdy już wydaje mu się, że może odetchnąć z ulgą, przychodzi do niego list. Ktoś wie, czego się dopuścił, a za milczenie żąda pieniędzy.
Karambol to powieść o tym, że nie tak łatwo jest uciszyć głos sumienia, choć z pozoru mogłoby się wydawać, że jest inaczej. To kryminał, który pokazuje, jak prosto można przekonać samego siebie o tym, co według nas jest dobre, a co złe, tworząc własny system wątpliwej moralności. To książka także o tym, jak jedno przestępstwo pociąga za sobą następne i jak bez przeszkód można znaleźć wytłumaczenie dla czynów niewybaczalnych.
Prowadzone przez komisarza Reinharta (ale nie komisarza, bo komisarzem będzie zawsze tylko Van Veeteren, choć zrezygnował już ze służby) śledztwo, nie ma się na czym oprzeć. Jedno zabójstwo łączy się z drugim tylko dzięki domysłom patologa. Policjanci kierują się poszlakami, własną intuicją i niejasnymi powiązaniami, których prawdziwość pozostaje w sferze pobożnych życzeń. I to jak zwykle, znajdując się na drugim planie, Van Veeteren naprowadza ich na właściwe tory.
Nesser obmyślił w Karambolu niezwykłą, oryginalną konstrukcję fabularną, sprawiając, że czytelnik sam już nie wie, co też w powieściowym świecie może się jeszcze wydarzyć. Autor zaskakuje tak nas, jak i swoich bohaterów.
To już kolejny po Sprawie Münstera tom, w którym główny bohater pozostaje jedynie w tle. Taka jest pewnie kolej rzeczy przy tworzeniu powieściowej serii, że pisarz może się z biegiem czasu znudzić swoim protagonistą. Nesser znalazł sprytny sposób, jak odpocząć od Van Veeterena, a jednocześnie nie pozwolić czytelnikowi zbytnio za komisarzem zatęsknić.
Nesser jest jednym z niewielu autorów, po których powieści sięgam z niezbitą pewnością, że przeczytam je jednym tchem, z przyjemnością, czasem z uśmiechem, z rosnącym napięciem i niegasnącą do końca ciekawością, jaką niespodziankę pisarz przygotował dla mnie tym razem. U Nessera nie ma nudy, nie ma powtarzalności. Jest za to porządna dawka kryminalnej, literackiej uczty.
Håkan Nesser
Karambol
przeł. Małgorzata Kłos
Czarna Owca
Warszawa, 2014
348 s.