© Kawiarenka Kryminalna
  • Recenzje
  • Konkursy
  • Zapowiedzi
  • Wywiady
  • Podróże
  • Relacje
  • Postacie
  • Różności

Logo Kawiarenki Kryminalnej, design: Damian Matyszczak.

  • Marta Matyszczak, Przepraszam, ja jużx nie żyję
  • Bernard Minier, Niewidzialne

Wakacje z piekła rodem – Mark Edwards, Głusza

Dodał(a): Marta Matyszczak
Kategoria: Recenzje
Opublikowano: 25 kwiecień 2022
Odsłon: 671
Okładka Głuszy Marka Edwardsa.

„Głusza” Marka Edwardsa to powieść, którą trudno sklasyfikować gatunkowo. Jest w niej wiele elementów z thrillera, wkrada się też groza, horror i motywy pogańskich wierzeń. Całość, mam wrażenie, największą czytelniczą radość może przynieść nieco młodszym odbiorcom z grupy okraszanej mianem „young adult”.

Tom Anderson to dziennikarz muzyczny, który nie jest w najlepszym momencie swojego życia. Jego kariera zawodowa w zasadzie umarła, życie prywatne także nie istnieje. Tom jest rozwiedziony, a ponieważ była żona przeniosła się z ich córką z Anglii do Ameryki, także kontakty z jedyną latoroślą należą do rzadkości. Te wakacje mają co nieco zmienić w tym zakresie. Tom i czternastoletnia Frankie jadą razem na wakacje do tytułowej głuszy, gdzie mają spędzić wspólnie trochę czasu, co ma być tym łatwiejsze, ponieważ w ośrodku „Płytkie Zdroje” nie ma dostępu do Internetu.

Frankie, nierozstająca się ze swoim smartfonem, nie jest oczywiście takim rozwiązaniem zachwycona. Poznaje jednak Ryana – chłopaka, który wraz z rodzicami przyjechał na wczasy do domku sąsiadującego z tym, w którym ulokowali się Andersonowie. Connie i David – jego maka i ojciec – okazują się specyficznymi osobnikami. Są zafascynowani prawdziwymi zbrodniami (Connie prowadzi nawet na ich temat specjalny, bardzo popularny podcast), a zwłaszcza tą, do której doszło dwie dekady wcześniej w „Płytkich Zdrojach”.

Tom nie miał pojęcia, wybierając kierunek wakacji, o tym, że nieopodal ośrodka w lesie zamordowano parę nauczycieli, którzy wymknęli się nocą na małe tête-à-tête. Sprawca zostawił na miejscu zdarzenia dziwne pogańskie znaki wypisane krwią, a potem przepadł bez wieści. Nigdy go nie odnaleziono, podejrzewano zaś, że wciąż gdzieś ukrywa się w głuszy i być może w końcu zaatakuje ponownie.

Urlop Andersonów z każdym dniem ma coraz mniej wspólnego z wypoczynkiem. Ktoś próbuje ich zastraszyć – zwłaszcza Frankie, która otrzymuje niepokojące wiadomości na swoje konta w mediach społecznościowych (odczytuje je, gdy tylko uda jej się znaleźć sieć), giną należące do niej przedmioty, dzieje się też krzywda zwierzętom (takich wstawek w powieściach nie lubię; już wystarczy, że w rzeczywistości nasi bracia mniejsi zazwyczaj nie mają się najlepiej, w książkach moglibyśmy więc im zaoszczędzić makabry). W każdym razie napięcie z każdym rozdziałem narasta, aż do dramatycznego rozwiązania zagadki.

Narracja jest poprowadzona dwutorowo: pierwszoosobowo z punktu widzenia Toma i w trzeciej osobie – wątek dotyczący Frankie. W pewnym momencie pojawia się też trzecia linia opowieści – historia niejakiej Abigail dziejąca się w latach dziewięćdziesiątych zeszłego wieku. Rozdziały są krótkie, często zakończone cliffhangerami, przez co lektura gna w przyspieszonym tempie.

Autor porusza problemy relacji rodzica z nastoletnim dzieckiem, przepaści pokoleniowej, pisze o trudnościach w znalezieniu porozumienia. Wspomina o kłopotach samotnego ojca, często zazdrosnego o uwagę swojej córki, którą ta woli skierować na rówieśnika niż na zrzędzącego rodziciela. Edwards pokazuje też, jak bardzo Internet i media społecznościowe zdążyły nami zawładnąć i sprawiły, że zapomnieliśmy o innych – aktywnych i niezwiązanych z komputerem – sposobach spędzania czasu.

Pisarz ciekawie tworzy klimat wymarłego amerykańskiego miasteczka Penance w stanie Maine, w którym wszyscy się znają i wspólnie skrywają tajemnicę z przeszłości. Autor oddaje swoją książką swego rodzaju hołd królowi powieści grozy z Maine – można się w „Głuszy” doszukiwać nawiązań do twórczości Stephena Kinga.

Edwards nawiązuje do trendu na kryminalną turystykę – podążanie zaciekawionych zbrodnią ludzi tropem mordercy. Pisze o popkulturyzacji zbrodni i fascynacji makabrą.

W warstwie językowej powieść czasem zaskakuje. Pewne stylizacje językowe wydają się dość koślawe („takiego masz pomysła”, „jeden z tych. (...) Jeden z czych?”), tak jak i sposoby zapisu np. „fejzbuków” czy „jutubów”. A „Płytkie Zdroje”, do których przyjeżdżają Andersonowie, to w oryginale „Hollow Falls”.

Jedno jest pewne – po takich wakacjach, na jakie wybrali się Tom i Frankie – każdemu byłby potrzebny wypoczynek!

Mark Edwards

„Głusza”

przeł. Agata Suchocka

Wydawnictwo MUZA SA

Warszawa, 2022

350 s.

Marta Matyszczak
Poprzednia strona: Polska w centrum gry mocarstw – Steve Berry, Protokół warszawski Poprzednia Następna strona: Jak zwykle w punkt - Ryszard Ćwirlej, Naga prawda Następna
  1. Jesteś tutaj:  
  2. Strona główna
  3. Recenzje
  4. Wojna upadkiem człowieka - Kate Atkinson, Bóg pośród ruin

Popularne

  • Strona główna
  • Królowa jest tylko jedna – Agata Christie
  • Herkules Poirot
  • Lisbeth Salander
  • Pisarz, który igrał z ogniem – Stieg Larsson

Podobne

  • Panna Marple
  • Dylematy książkowego mola: e-booki, banialuki i zbuki
  • Opętanie
  • Kryminalna chemia
  • Sherlock totalny

Polecamy

  • Marta Matyszczak - Przepraszam, tu był trup
  • Marta Matyszczak, Kryminały pod psem
  • Marta Matyszczak, Kryminały z pazurem
Copyright © 2013-2025
Kawiarenka Kryminalna
Wszystkie prawa zastrzeżone
O nas Polityka prywatności Mapa strony Kontakt