Mam złą wiadomość dla Jo Nesbø – norweski król kryminału zyskał równego sobie rywala w wykonywaniu w sposób mistrzowski fabularnych twistów. Pochodzący z Francji Pierre Lemaitre swoją najnowszą powieść pod tytułem Alex skonstruował perfekcyjnie, punkty zwrotne wymierzył z zegarmistrzowską precyzją, udowodnił, że to on rządzi uczuciami czytelnika i może z nimi zrobić, co mu się tylko spodoba.
Młoda kobieta, Alex, zostaje uprowadzona, kiedy wraca wieczorem z restauracji. Porywacz nie żąda jednak okupu od rodziny, najwyraźniej ma jeden cel – zabić, a dla Alex nie ma już ratunku. Bandyta umieszcza dziewczynę w za ciasnej, podwieszanej pod sufitem podmiejskiego hangaru klatce, przygląda się i czeka na jej koniec. Nie tłumaczy, głównie milczy, wkrótce przerażoną kobietą zaczynają interesować się grasujące po hali szczury.
Znajduje się przypadkowy świadek porwania, który zawiadamia policję. Sprawa zostaje przydzielona inspektorowi Camille'owi Verhœvenowi. Ten początkowo wzbrania się od zadania ze względu na traumę z przeszłości, która teraz powraca z całą mocą. Kilka lat wcześniej porwano jego ciężarną żonę. Nie było happy endu, Verhœvenowi jako takie dojście do siebie zajęło długi czas. Teraz demony powracają, a inspektor z tym większym zapałem angażuje się w śledztwo.
Policja robi co może, ale kiedy w końcu dociera do hali, w której przetrzymywana była Alex, kobiety już tam nie ma. Porwana okazała się sprytniejsza od swojego porywacza.
Tak kończy się pierwsza z trzech części tej opowieści. I w sumie więcej powiedzieć nie mogę, bo zepsułabym Wam przyjemność z fabularnych niespodzianek – sideł, które Lemaitre zastawił na swoich czytelników. Zdradzę tylko tyle, że nic tu nie jest takie, jakim wydaje się być na początku Kiedy odkrywamy drugie dno historii, wkrótce pojawia się także i trzecie. Autor każe nam raz nienawidzić jedną postać, to znów kieruje ku niej naszą sympatię, by potem ponownie nakłonić nas do zmiany zdania. I robi to w sposób mistrzowski!
Lemaitre stworzył mocne postacie, bohaterów głębokich, wielowymiarowych, godnych zapamiętania. Już sam inspektor Verhœven jest postacią, mało powiedzieć, nietuzinkową. Cierpi z powodu niezwykle niskiego wzrostu, który zawdzięcza swojej palącej nałogowo w ciąży matce – sławnej malarce. Tragedia sprzed kilku lat wciąż ciąży nad nim jak gradowa chmura, zapowiadająca huragan. Jest humorzasty i niesympatyczny, ale skuteczny w swojej robocie. Inny z policjantów, Armand, jest za to chorobliwym sknerą. Kolejny to bogacz, który zapragnął zostać gliną. A już postać tytułowej Alex – to jest dopiero skomplikowana bohaterka.
Zazwyczaj nie przepadam za powieściami pisanymi w czasie teraźniejszym, mało komu udaje się w ten sposób poprowadzić narrację, nie irytując. Pierre Lemaitre jest chlubnym wyjątkiem – jego thriller czyta się z zapartym tchem i niebywałą przyjemnością. Może prócz scen porwania z pierwszej części, których zwyczajnie bałam się czytać – tak były mocne i okrutne. Jednak z całego tekstu emanuje też dyskretny, czarny humor, pikantnie przyprawiając tę literacką ucztę.
Alex jest drugą z kolei z pięciu napisanych jak dotąd przez Pierre'a Lemaitre'a części o inspektorze Verhœvenie (a jedyną przetłumaczoną na język polski). Dlaczego znowu nie wydaje się tomów w porządku chronologicznym? Z niecierpliwością w każdym razie czekam na pozostałe.
Pierre Lemaitre
Alex
przeł. Joanna Polachowska
MUZA
Warszawa, 2013
349 s.