Od czasów Dana Browna powieści sensacyjne z motywem dzieł sztuki wplecionych w zagadkę kryminalną stały się niezwykle popularne w literaturze gatunku. „Muzeum luster” Luisa Montero Manglano na tym tle wychodzi przed szereg. Autor, jako absolwent historii sztuki, wie, o czym pisze. W najnowszej książce łączy swoje dwie pasje: sztukę właśnie oraz umiłowanie do powieści kryminalnych. W rezultacie dostajemy wyborną lekturę na długie zimowe wieczory. A każdy czytelnik od tej pory odwiedzając muzeum Prado w Madrycie, będzie się rozglądał wokół siebie nie tylko z zainteresowaniem, ale i z pewną nerwowością...
Bo to właśnie w tym jednym z najsławniejszych muzeów jest osadzona akcja powieści. Ostrzeżenie o tym, co się będzie działo, znajdziemy już w zabawnym, dwuznacznym motcie: „W muzeum można stracić głowę”. W tym przypadku należy je potraktować dosłownie...
Otóż w Prado odbywa się Międzynarodowy Konkurs Kopistyczny, podczas którego trup zaczyna słać się gęsto. Początkujący artyści kopiują znane obrazy ze zbiorów muzeum. A potem uczestnicy konkursu zaczynają ginąć. Morderstwa są wzorowane na poszczególnych obrazach.
Zrazu trudno się połapać w tłumie bohaterów. Poznajemy kolejnych kopistów, którzy biorą udział w zawodach, jedna postać opowiada nam o drugiej, druga o trzeciej i tak dalej. Jednak z czasem naszymi protagonistami zostaje specyficzna para: Guillermo, mężczyzna, który potrafi odczytywać symbolikę zawartą w obrazach, oraz Judith, jedna z uczestniczek konkursu, wnuczka znanego malarza. To oni próbują rozwiązać zagadkę i dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się w muzeum. Czy zabójcą jest jakaś konkretna osoba, czy może mamy do czynienia z jakimś nadprzyrodzonym zjawiskiem. Nie brakuje mistycyzmu w tej opowieści. Samozwańczych detektywów wspiera jeszcze Alvaro, dziennikarz, którego trudno nie polubić.
Okazuje się, że morderstwa mogą być powiązane z przeszłością, a dokładnie z krwawymi wydarzeniami, które miały miejsce w trakcie, gdy muzeum Prado dopiero powstawało. Tekst jest przesiąknięty informacjami z dziedziny historii sztuki, dużo tu symboliki czy ikonografii. Mnóstwo w nim ciekawostek, anegdotek (choćby ta mówiąca o tym, że Prado powstało dlatego, że król Ferdynand VII postanowił wytapetować sobie pałac, ale przeszkadzały mu w tym wiszące na ścianach obrazy, więc powołano do życia muzeum, by w nim dzieła mogły zawisnąć i nie psuć już więcej władcy widoków...).
Czytelnik musi jednak na te wszystkie rewelacje patrzeć przez palce i nie brać wszystkich wiadomości za dobrą monetę. Autor z premedytacją wymieszał fakty z wymyślonymi wydarzeniami. Odsiew jednych od drugich pozostawił odbiorcom.
Na końcu powieści znajdziemy kolorowe reprodukcje obrazów, ważnych dla fabuły. W ogóle książka jest bardzo starannie i ładnie wydana: poczynając od okładki, rysunków zamieszczonych po wewnętrznej stronie skrzydełek, na wspomnianych reprodukcjach kończąc.
Autor prywatnie jest bratem niezwykle popularnej pisarki, Carli Montero, Cóż to za utalentowana literacko rodzina!
„Muzeum luster” to niezwykle ciekawa pozycja wyróżniająca się spośród innych na półce opatrzonej hasłem: „kryminał”. Dla wielbicieli sztuki, ale i dla tych, którzy są w tej dziedzinie laikami. Ci drudzy, nie dość, że przeżyją emocjonujące chwile, podążając za kolejnymi zwrotami sensacyjnej akcji, to jeszcze dowiedzą się czegoś nowego o sztuce. A poza tym Manglano daje czytelnikom niepowtarzalną – i w realnym świecie raczej nierealną – okazję do zajrzenia na zaplecze jednej z największych galerii świata. Co więc się kryje za obrazami w muzeum?
Luis Montero Manglano
„Muzeum luster”
przeł. Katarzyna Okrasko i Agata Ostrowska
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań, 2020
460 s.