Thrillery psychologiczne święcą ostatnio tryumfy na szczytach list bestsellerów, ten gatunek stał się niezwykle popularny wśród czytelników na całym świecie. W zalewie nowych tytułów warto zwrócić uwagę na oryginalną, trzymającą w napięciu, intrygującą i klimatyczną powieść Ruth Ware.
Już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że Rowan Caine – główna bohaterka „Pod kluczem” - siedzi w więzieniu. Twierdzi, że jest niewinna i prosi o pomoc prawnika. Co się jednak wydarzyło? Za co została aresztowana? Tego tak od razu się nie dowiemy.
Zostajemy przeniesieni do początku tej historii. Rowan Caine szuka pracy i odpowiada na ogłoszenie zamieszczone przez małżeństwo Elincourtów. Para poszukuje niani dla czworga swoich dzieci. Mieszkają w Szkocji w wiktoriańskiej, bogatej posiadłości i są w stanie dużo zapłacić potencjalnej opiekunce. Rowan przyjmuje ofertę, niespecjalnie przejmując się faktem, że w ostatnim czasie posadę tę jedna po drugiej porzuciły z niewiadomych przyczyn cztery inne kobiety.
Na miejscu Caine zastaje ultranowoczesną rezydencję wyposażoną w inteligentny system sterowania, monitoring czy nawet robota zapisującego listę sprawunków. Pani domu ma zwyczaj obserwowania na tablecie zapisu kamer z poszczególnych pomieszczeń. Rowan zaczyna się obawiać, że jest podglądana w najintymniejszych momentach, np. podczas kąpieli w łazience.
Coś jest nie tak z rodziną Elincourtów. W powietrzu wręcz wisi jakaś ich niedookreślona dysfunkcja. Czy jest to ukryta przemoc? A może doszło tu nawet do zbrodni? Ta narastająca atmosfera strachu, która udziela się protagonistce, kontrastuje z pozornym pięknem i dystynkcją otoczenia. Posiadłość jest ślicznie położona, z okien domu roztaczają się malownicze widoki zielonych dolin czy górskich zboczy. Zamożna rodzina wedle wszelkich standardów powinna być szczęśliwa. Tymczasem skrywane za grubymi murami tajemnice stopniowo wychodzą na światło dzienne i burzą ten być może zbyt piękny, by mógł być możliwy, też nieco kiczowaty obrazek.
Ruth Ware zastosowała ciekawą konstrukcję fabularną. Wydarzenia poznajemy z treści listów, które Rowan Caine śle z aresztu do adwokata. Caine prosi go, by reprezentował ją przed sądem, jednocześnie stopniowo przybliżając mu – a przy okazji czytelnikom – swoją dramatyczną historię. Karty są odkrywane z wolna, krok po kroku. Nie od razu się dowiadujemy, jakie zarzuty postawiono bohaterce. Caine daje nam do zrozumienia, że posiadłość Elincourtów skrywa mroczne sekrety, przez które ona teraz znalazła się w opłakanej sytuacji.
Sposób na przedstawienie zdarzeń poprzez listy z początku intryguje i przykuwa uwagę czytelnika. Relacje są rwane, pisane w emocjach, dopiero stopniowo przechodzą w płynną narrację (która już jednak raczej nie mogłaby być wiernym odzwierciedleniem korespondencji, więc musimy po prostu przyjąć, że autorka zastosowała taką pisarską sztuczkę, a nie że powieść jest jednym czterystustronicowym listem, bo to zwyczajnie niemożliwe).
Ruth Ware po mistrzowsku buduje napięcie. Pozwala czytelnikowi dowiedzieć się, że z pewnością doszło do przestępstwa (bo przecież Caine trafiła za kratki), ale szczegóły autorka dozuje, odpowiednio podnosząc ciśnienie (i zainteresowanie).
W „Pod kluczem” ważną rolę odgrywa też miejsce akcji. Z jednej strony mamy starą, klimatyczną rezydencję położoną w uroczym zakątku Szkocji. Z drugiej zaś dom jest naprawdę luksusowy i przerobiony przez architektów w twierdzę nie do zdobycia, w której w zasadzie nie wiadomo, jak otworzyć drzwi. Ta misterna mieszanka tradycji z nowoczesnością wpływa na wyobraźnię czytelnika.
Ruth Ware stworzyła thriller, który skłania do zastanowienia, co w życiu jest istotne. I udowadnia, że wprawdzie bez pieniędzy nie sposób żyć, ale gdy już są, nie gwarantują w stu procentach szczęścia.
„Pod kluczem” to satysfakcjonująca rozrywka. Lektura nie tylko na plażowy leżak.
Ruth Ware
„Pod kluczem”
przeł. Anna Tomczyk
Czwarta Strona Kryminału
Poznań, 2020
413 s.